Adopcja, Adopcyjne historie, Codzienność, Droga do adopcji, Dzieci, Grupa wsparcia, Miłość, Prawda o adopcji, Proces adopcyjny, Rodzeństwo, Rodzina, Rodzina adopcyjna, Wspólny czas

We właściwym miejscu

Usiadłam naprzeciw nich i przypomniało mi się co czułam, będąc po tej drugiej stronie.
Emocje sięgające zenitu, oczekiwanie, niepewność, gotowość. I czas. Wtedy dłużył się niemiłosiernie. Chciałam, żeby ten moment już nadszedł. Żeby telefon zadzwonił. Niecierpliwie odliczałam, poganiałam dni.

Po drugiej stronie
Teraz patrzyłam na nich wiedząc, że mam już inną perspektywę. Wiem, co może być później i jak bardzo ważny jest czas, w którym znajdują się teraz. Przez tych kilka chwil, starałam się przekazać im wszystko to, co najważniejsze. Jakoś ich przygotować i oswoić. Ale też skierować ku sobie nawzajem. Bo w oczekiwaniu często zapominamy, że ten wyjątkowy czas tylko we dwoje – właśnie się kończy.

Pewnego popołudnia razem z całą piracką ferajną, spotkaliśmy się z grupą warsztatową kandydatów na rodziców adopcyjnych w Ośrodku Adopcyjnym. Na zaproszenie Ośrodka, mieliśmy opowiedzieć grupie jak to jest, gdy znajdziesz się po drugiej stronie rzeki.
Pamiętam, jak sama czekałam na ten etap warsztatów. Mieliśmy do rodziców adopcyjnych tonę pytań, a do tego chcieliśmy najzwyczajniej w świecie podejrzeć, jak funkcjonują w nowej rzeczywistości. Już wspólnie z dzieckiem.
Teraz my mieliśmy znaleźliśmy się w roli żywych eksponatów. Nawet bardzo żywych – biorąc pod uwagę wszędobylskość naszych synów. Chłopcy, jak to nasi chłopcy, mieli scenariusz spotkania zupełnie odmienny od naszego. Choć muszę przyznać, że byli naprawdę dzielni.
Opowiadaliśmy o naszych przeżyciach, odpowiadaliśmy na masę pytań. Wątki były urywane przez – Tato, chodź ze mną przybijać klocki młotkiem, Mamo chodź chodź wozić jeża wózkiem – Myślę, że to nawet całkiem dobrze, bo dzięki temu w spotkaniu była normalna rodzinna dynamika.
Nasi rozmówcy mieli okazję zaobserwować, że spędy towarzyskie w asyście dzieci, przebiegają z naruszeniem scenariusza i odbiegają od eleganckiej posiadówki przy kawie i ciasteczku.
Mimo działania w warunkach pełnych zakłóceń, chcieliśmy przekazać grupie jak najwięcej przemyśleń, może nawet trochę wskazówek. Sporo się udało, ale ciągle mam lekki niedosyt.

Myślowy niezbędnik przyszłego (ado)rodzica
Pomyślałam więc, że w tym miejscu zbiorę, chociaż hasłowo – subiektywny niezbędnik przyszłego rodzica.

  • czas mija niezależnie od tego, czy go poganiamy, czy też nie – cieszcie się czasem we dwoje, spotykajcie się z przyjaciółmi, róbcie to co lubicie, odpoczywajcie, relaksujcie się i duuuużo śpijcie. Adopcja nie zmieni Waszego rytmu życia na wieki, ale w pierwszym etapie na pewno będziecie w zawieszeniu, jeśli chodzi o czas dla siebie. No ale bez strachu, tak samo jest z każdym innym rodzicielstwem.
  • nie zgubcie swojej relacji – na żadnym etapie. Zarówno świeżo po pojawieniu się dzieci, ani wtedy, kiedy już w rodzicielstwie okrzepniecie. Dzieci są kosmicznie ważne, ale Wasz partner jest równie istotny. Nawet jeśli pojawi się prawdziwy kryzys – walczcie. Problemy z emocjami dzieci mogą Was przygnieść. Trudno, żeby nie odbiło się to na Waszym związku. Czy będą one przejściowe, zależy tylko od Was.
  • maglujcie dokumentację dziecka – kiedy będziecie zapoznawać się z dokumentacją dziecka, nie bójcie się zadawać pytań, dociekać, sprawdzać. Emocje są wtedy niesamowite, ale pamiętajcie, że to decyzja, która będzie rzutowała na całe Wasze życie.
  • szanujcie punkt widzenia partnera – jeśli widzicie, że targają nim wątpliwości, nie stosujcie szantażu emocjonalnego. Dajcie sobie czas na podjęcie decyzji. Wymuszenie czegoś w tak ważnej sytuacji, będzie rzutowało na emocje między Wami i indywidualne poczucie szczęścia przez wiele lat.
  • słuchajcie swojego wewnętrznego głosu – jeśli podpowiada Wam, że to absolutnie nie jest to, że nie czujecie sytuacji, że przeważają wątpliwości – miejcie w pamięci, że być może Wasze odczucia nie zmienią się z czasem. Poczucie misji wobec naprawiania świata to jedno, a decyzja, która zmieni Wasze życie, to drugie.
  • dajcie dzieciom czas na oswojenie się z nową sytuacją – unikajcie tłumów gości, dużych spotkań, biegania do specjalistów chwilę po zamieszkaniu razem. Spokój przyspiesza odnalezienie się w nowej sytuacji. Na wszystko inne przyjdzie czas, tylko potrzeba na to chwili.
  • poświęcajcie dzieciom dużo czasu i energii – to zaprocentuje, choć pewnie nie od razu. Jeśli będzie Wam się wydawało, że Wasze wysiłki nie przynoszą żadnego efektu – dajcie sobie czas. Wiele trudnych emocji u Waszego dziecka zniknie dzięki Waszej miłości, ale to wymaga cierpliwości.
  • ustalcie stały i przewidywalny dla dzieci rytm dnia – oszczędzi im to wielu dodatkowych trudnych emocji, pomoże budować poczucie bezpieczeństwa, ułatwi budowanie więzi z Wami. Dzieci z traumą wczesnodziecięcą, zaburzeniami więzi i przywiązania potrzebują przede wszystkim stabilizacji emocji. Stałość jest im niezwykle potrzebna.
  • pozwólcie sobie na chwile zwątpienia i bezsilności – kiedy dopadnie Was rezygnacja, frustracja lub poczucie bezsensu, dajcie sobie prawo do takich emocji. Nie musicie być idealni, zawsze wszechwiedzący i silni. Wspierajcie się w relacji z innymi rodzinami adopcyjnymi. Tworzenie wyidealizowanego obrazka nic Wam nie da. Może więcej wsparcia przyniesie Wam wymiana doświadczeń i pomoc w problemach.
  • nie bójcie się trudnych tematów i pytań – Waszych dzieci, rodziny, otoczenia. Wszystko będzie toczyło się własnym torem. Sami przekonacie się o tym, że intuicja podpowie Wam jak odpowiadać na te najtrudniejsze pytania, a życie sprawi, że będziecie wiedzieli jak mówić dziecku o fakcie adopcji.
  • szukajcie dobrych specjalistów, jeśli macie niepokój związany z rozwojem, emocjami lub zachowaniami dziecka – może się zdarzyć, że mimo wysiłków, nadal będą towarzyszyły Wam problemy. Nie zamiatajcie sprawy pod dywan, bo w pewnym momencie i tak spod niego wyskoczy. Przy wielu kłopotach dzieci, niezwykle ważne jest, aby zacząć działać jak najszybciej.

Macie swoje doświadczenia? Co dopisalibyście do listy? Podzielcie się ze mną przemyśleniami w komentarzu.

Mam wszystko, co trzeba
Bardzo się cieszę, że mogliśmy spotkać się z grupą warsztatową w procesie adopcji. To było naprawdę ciekawe doświadczenie. Genialnie było poczuć znów emocje, które towarzyszą parom na ostatnim etapie kwalifikacji.
Tylko wiecie… dobrze być już po tej drugiej stronie. Dobrze mieć pierwsze największe burze za sobą. Dobrze wiedzieć, że zza chmur wyjdzie słońce. I że po adopcji można nadal żyć tak, jak się lubi. Choć w międzyczasie trochę Wami zachwieje, w końcu wrócicie na właściwy tor.

Ostatnio byłam na dwóch niesamowitych koncertach, pełnych emocji i fajnych wrażeń. Czułam, że jestem we właściwym momencie życia, pomimo przeciwności, które spadają na mnie i moją rodzinę.

Czasem przytrafia się czarna seria zdarzeń i wydaje się, że wszystko idzie jak po grudzie. I wystarczy poświęcić choć kilka chwil na zrobienie czegoś, co nadaje sens codzienności. Też macie swoje sposoby na ładowanie akumulatorów?
Mnie wiele razy uratowała muzyka i wyciągała z największych zwątpień. Jest zdecydowanie lepsza niż kolejne dobra materialne, które cieszą tylko przez moment. Uczę się dostrzegać i doceniać moment, w którym jestem. Przecież czas mija tak szybko.
Możliwe, że teraz jesteście przed adopcją, ale za chwilę ten moment będzie już tylko wspomnieniem.
Najważniejsze to czerpać garściami, z każdej chwili.

Buziaki,

M.

 

Poprzedni wpis Następny wpis

Zobacz także

4 komentarze

  • Odpowiedź Natalia 29 października 2018 · 2:30 pm

    Kurcze, zazdroszczę ludziom, którzy mogli zadać Ci tyle pytań i posłuchać, co masz do powiedzenia. Uwielbiam Twoje przemyślenia na temat adopcji – i szerzej na temat życia. Pozdrawiam Cię serdecznie. Pisz więcej! 🙂

    • Odpowiedź M. 3 listopada 2018 · 5:41 pm

      Dziękuję serdecznie za ciepłe słowa :* Pozdrawiam i ściskam!

  • Odpowiedź Mo 7 listopada 2018 · 9:29 pm

    Ja bym dodała : zadbajcie o siebie jeszcze zanim zostaniecie rodzicami. Poszukajcie informacji o sposobach regulowania swoich emocji. Nauczcie się czytać swoje emocje, wyciszać złość. To bardzo przyda się później, kiedy może okazać sie, że dziecko będzie dotykać Waszych najczulszych punktów (poczucia wartości, lęku przed odrzuceniem i innych), a Wy w akcie bezsilności krzykniecie…pisze o tym z własnego doświadczenia, nie zawsze różowego… pozdrawiam serdecznie

    • Odpowiedź M. 8 listopada 2018 · 9:40 am

      Podpisuję się pod tym w pełni. Dzięki wielkie, że o tym napisałaś. Przypuszczam, że taki trening panowania nad emocjami przydałby się większości z nas. Rodzicielstwo to nie rurki z kremem, a rodzicielstwo adopcyjne, to jeszcze wyższy stopień trudności. Pozdrawiam serdecznie

    Skomentuj