Adopcja, Dom, Dzieci, Miłość, Rodzeństwo, Rodzina

Od dziś będziesz moim bratem!

W pewne zimowe popołudnie okazało się, że na świecie są On i On. Przyszli na świat jakiś czas temu, nie wiedząc o swoim istnieniu. Każdy z nich widział swoimi oczami coś innego. Ich serca doświadczały innych emocji. Ich umysły zapełniały się odmiennymi doświadczeniami. Choć jeden z nich był starszy, nigdy nie przyszło mu oczekiwać z utęsknieniem na tego drugiego. Choć drugi był młodszy, nigdy nie przyszło mu odczuć, że ktoś niecierpliwie czeka na niego. Nie mieli pojęcia, że mają siebie. Nie mieli pojęcia, że życie scali ich losy we wspólną opowieść…
O budowaniu relacji opartej na więzi słów kilka.

Posiadacie rodzeństwo? Jesteście jedynakami, ale zawsze zastanawialiście się jak to jest mieć brata lub siostrę? Chcieliście choć raz mieć rodziców (wszystkie zabawki i pokój ;)) tylko dla siebie?
Każdy pewnie przynajmniej raz zastanawiał się, jak jest po tej drugiej stronie.
Miłość między rodzeństwem zwykle bywa pogmatwana. W żargonie współczesnych mediów społecznościowych można by ją określić mianem „to skomplikowane” 😉

Jak sprawa wygląda w przypadku adopcji rodzeństwa? Noo, może okazać się, że będzie materiałem na telenowelę brazylijską.
System pomocowy w naszym kraju bywa pozbawiony wyobrażeń o prawdziwym życiu. Bezmyślnie i jednym zamaszystym ruchem jest w stanie wejść w tryb – rozdzielamy, tylko po to, aby po jakimś czasie uruchomić proces – scalamy. Kto w takim razie ponosi konsekwencje dziury w czasoprzestrzeni pomiędzy jednym, a drugim trybem? Taaaaak, oczywiście, że Ci najbardziej zainteresowani. Rozdziela się rodzeństwa z dopiskiem – nie dało się inaczej. Następnie oczekuje się od potencjalnych rodziców adopcyjnych, że kupią dobry super glue, skleją ładnie na łączeniu i nie będzie widać nawet rysy.

Skleja się więc elegancko, od spodu dodając taśmę klejącą, tak dla pewności. Nawet całkiem przyzwoicie się trzyma, ale co dalej? Obrazek sfatygowany, choć całkiem ładny. Do tego w prezencie dla rodziców, delikatna sytuacyjna schizofrenia. Że co proszę?

Już tłumaczę:

  • dzieci, które nie wychowywały się razem, będą miały odmienne problemy i inne doświadczenia – tym samym, w jednym czasie będą potrzebowały innego „klucza” oddziaływania i dotarcia do ich potrzeb. Wtedy, zamiast mocnego kleju będą Wam potrzebne nożyczki. Ostre. Teraz przetnijcie się na pół i podzielcie równo między zainteresowanych,
  • rodzeństwo może stać się głównym rywalem do walki o uwagę rodziców – no ale jak to? W końcu mam mamę i tatę, a teraz mam się nimi podzielić? Co to, to nie! Rodzeństwo = wróg = wyeliminować,
  • „w kupie siła!” – kiedy rodzic stawia granice, sojusz można zawrzeć nawet z wrogiem 😉 potrzeba przejęcia władzy w domu wymaga przewagi liczebnej,
  • porozumienie ponad podziałami – gdy zwycięża biologia i wspólne geny uruchamiają mechanizmy niesamowitej solidarności oraz potrzeby ochrony rodzeństwa przed wszystkim co złe – wspólny front pogrożenia palcem psu, który ukradł ciastko z rąk ukochanego brata? Niezwykle skuteczny!
  • dom niczym pole walki – kiedy do głosu dochodzi instynkt przetrwania i wojny podjazdowe odbywają się o każdy skrawek terytorium, a siniaki, pogryzienia i zadrapania wymierzane są wzajemnie raz po raz, bez opanowanej sztuki negocjacji.

I tak po tej pełnej emocji wojnie, przychodzi refleksja podszyta zwątpieniem. Czy naprawdę trzeba łączyć obcych sobie ludzi, którzy wspólne mają tylko geny? Ile mogliby zyskać stając się jedynakami? O ile większą uwagę rodziców by dostali?
Pewnie ile historii, tyle odpowiedzi.
Czuję jednak, że możliwość obserwowania, jak dwie małe istoty o zupełnie różnych temperamentach i osobowościach, będą się wzajemnie docierały, może stać się niesamowitym doświadczeniem.
On i On nie zastali świata, w którym mieli siebie od razu. Nie objaśniono im ich braterskich ról. Nie weszli w nie, jak w naturalny porządek rzeczy. Oni stale się siebie uczą i każde zawieszenie broni powinno być powodem do świętowania.

Co przesądza o przewadze połączenia? Wspólna przyszłość:

  • w rodzeństwie siła – młodzieńcze podboje można przekuć we wzajemne wsparcie, siła braci zagwarantuje mniejsze poczucie osamotnienia,
  • poczucie wspólnej historii – każdy odczuwa potrzebę zakorzenienia w przeszłości, utożsamiania się z losami rodziny i jej historią. Wspólnie łatwiej będzie zrozumieć zawiłą przeszłość,
  • trudny czas dojrzewania – razem łatwiej przez niego przejść, kto zrozumie lepiej nastolatka, niż inny nastolatek. Szczególnie taki, który ma podobną historię i te same zagadki do rozwiązania,
  • czas decyzji – wzajemne zrozumienie, doradztwo i wspólna siła, przy podejmowaniu decyzji o poszukiwaniu rodziny biologicznej, jeśli takie będzie życzenie dzieci,
  • fajnie, że Cię mam – jeśli w jakimś momencie emocje dzieci zwrócą się przeciwko rodzicom, nadal będą mieli siebie i swoje wsparcie.

Sklejenie rozdzielonych części, nigdy jednak nie da nam pierwotnej całości. Mając to na uwadze, nie bójcie się:
– pytać o konieczność połączenia rodzeństwa,
– prosić o opinię specjalistę np. psychologa dziecięcego, jeśli macie wątpliwości co do sensu łączenia dzieci,
– prosić o podstawę prawną, na mocy której nie ma innej możliwości niż połączenie.
Bądźcie dociekliwi – nikt nie zadba o Wasze prawa, w końcu instytucje kierują się głównie własnym interesem tj. pomyślne zakończenie procesu adopcji. Nie dajcie się wmanewrować w szantaż emocjonalny – to Wy decydujecie, czy jesteście w stanie podołać wyzwaniu. Nie pozwólcie grać na Waszych uczuciach, które w takich chwilach sięgają po kosmos.
Adopcja rodzeństwa jest trudniejsza niż adopcja jednego dziecka, więc musicie być pewni, czy tego właśnie chcecie.

Rodzeństwa łączą wyjątkowe relacje. Pełne burz, ale też wypełnione promieniami porannego słońca. Sama mam starszego brata. Najpierw ja byłam dla niego balastem (na co komu młodsza siostra?), później on dla mnie, ze swoim milionem dobrych rad 😉 Jednak w naszej relacji zawsze było porozumienie. Przeżyliśmy razem wiele fantastycznych, ale też trudnych życiowo momentów i to sprawiło, że zawsze będzie nas łączyła mocna więź. Rodzeństwa dorastają, zaczynają żyć swoim życiem. Każdy wybiera swoją drogę i tym samym, wzajemne relacje kształtuje się na nowo. Jak to w życiu bywa, więź słabnie lub się wzmacnia, choć jak dla mnie po prostu podlega naturalnym procesom – niczym każda relacja rodzinna.
Brat był przez wiele lat moim bohaterem, mentorem i wyrocznią w jednej osobie 😉 Zawdzięczam mu dobry gust muzyczny (dzięki, że obrzydziłeś mi Spice Girls i 2Unlimited na rzecz Metallicy oraz polskiego rocka w najlepszym wydaniu! Ufff!), pierwsze markowe spodnie Big Stara, zainteresowanie tematami społecznymi i cudowny – wykonany z tektury domek dla lalek. Taki z prawdziwymi mebelkami, tapetami na ściankach, schodami, lustrem i paprotką w doniczce! Serio! CUDO! Wszyscy mi go zazdrościli (domku oczywiście!), a brat zyskał +milion punktów w plebiscycie na brata stulecia. Dla równowagi, otrzymałam również limo pod okiem, od całkiem zgrabnego rzutu zasilaczem od keyborda w me oblicze oraz niezliczone ilości sprzeczek i złośliwości jak na starszego brata przystało. I wiecie? Choć nie zawsze się zgadzamy, choć w dorosłym życiu się różnimy – jest dla mnie bardzo ważny. Chciałabym, żebyśmy zawsze potrafili być dla siebie szczerzy, prawdziwi i sprawiedliwi. Żebyśmy umieli odczytywać swoje emocje dogłębniej niż to, co powiedziane przelotem podczas świątecznego obiadu. Żebyśmy starali się bardziej wzajemnie rozumieć, niż oceniać. Tego życzę sobie, moim synom i wszystkim rodzeństwom.

Razem raźniej!

Poprzedni wpis Następny wpis

Zobacz także

4 komentarze

  • Odpowiedź CanCan_ 23 marca 2018 · 2:57 pm

    Kolejny swietny wpis troche odcukrowujący sprzedawana nam rzeczywistość. Dla nas na przyszłość bardzo ważny. Pozdrawiam 🙂

    • Odpowiedź M. 26 marca 2018 · 11:50 am

      Cieszę się, że temat okazał się przydatny. Cukru oczywiście na co dzień jest tona – w uśmiechach, spojrzeniach, wspólnych zabawach, wzajemnej radości 🙂 Jednak o tym, co trudne, też trzeba mówić głośno. Dobrego dnia 🙂

  • Odpowiedź Ewa 27 marca 2018 · 10:07 pm

    Świetny blog My już 5 lat „po tej stronie tęczy” i nadal jest wspaniale- chyba mieliśmy trochę łatwiejszy początek, bo i jedno, i niemowlak w momencie adopcji. Ale i niemowlaki mają już swoją historię i swoją żałobę, trzeba być tego świadomym przy adopcji. Pozdrawiam i będę zerkać

    • Odpowiedź M. 27 marca 2018 · 10:13 pm

      Każda historia jest indywidualna, a adopcja maleńkiego dziecka również niesie za sobą bagaż emocji. To niezwykle ważne, żeby o tym mówić. Niektórym wydaje się, że niemowlę jest taką czystą kartką i w żaden sposób nie odczuje ciężaru swoich doświadczeń. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam 🙂

    Skomentuj