Z natury jesteśmy egoistami. Niektórzy centrują w ego stanowczo, inni bardziej altruistyczni lecz również zapatrzeni w siebie. Człowiek mały w domu, jeden czy drugi, z założenia modelowany na obraz i podobieństwo rodzicieli. Ewentualnie na wzór idealnej jednostki przez rodzicieli wyobrażonej. Tylko, czy to ma sens?
Patrzę na moich ludzi uroczych i wiem, że wyfruną z gniazda przy pierwszej możliwej okazji.
Być może nawet zaliczą bolesny upadek z wysokości. Obowiązkiem mym jest wprowadzić ich w świat, wpoić rządzące nim zasady, reguły i wzorce. Przekazać wartości najważniejsze. Lecz oni nie pojawili się na świecie, żeby uszczęśliwić mnie. Aby wypełniać moją wizję ich szczęścia.
Na swojej drodze spotkają kogoś, kto będzie współdzielił z nimi los. Kogoś, z kim zbudują swój świat.
Moim największym i niezwykle trudnym zadaniem jest zaszczepić w nich szacunek. Do drugiego człowieka i do siebie samych. Pewne i ugruntowane przekonanie, że najważniejsze jest bycie dobrym dla siebie i innych. Bez szacunku, żadne szkoły, tytuły i inne atrybuty sukcesu, nie zapewnią moim małym ludziom szczęścia. Nie będą też w stanie uszczęśliwić nikogo innego.
Nikt nie mówił, że będzie lekko, prawda? Nikt też nie twierdzi, że się uda. Lecz spróbować warto, z pewnością.
Ps – Wieczoru pełnego spokojnych myśli Moi Mili. Moje kłębią się dziś niesamowicie. Z tego pogmatwania może stworzy się poukładana treść. Do następnego spotkania przy domowych historiach…
M.
2 komentarze
Obecnie rodzice chcą wychowac dzieci realizując swoje niespełnione marzenia. Moim zdaniem takie myślenie nie przynosi nic dobrego. Kazdy człowiek ma prawo podązac własną drogą. Szacunek do drugiej osoby to podstawa. Pozdrawiam 🙂
Również tak uważam. Pozdrawiam ciepło, dobrego weekendu 🙂