Adopcja, Adopcyjne dylematy, Dom, Dzieci, Miłość, Prawda o adopcji, Proces adopcyjny, Rodzicielstwo, Rodzina, Rodzina adopcyjna

Adopcja? I co dalej?

W pierwszych tygodniach od pojawienia się dzieci w domu, wpisywaliśmy się naszą czwórką w krajobraz. Rodzinny i sąsiedzki. Tak jak pisałam w poprzednich postach, towarzyszyło nam duże zainteresowanie ze strony otaczających nas osób. Wydarzeniem w naszej dzielnicy był nawet pierwszy spacer z chłopcami – wszyscy mogli sobie ich dokładnie pooglądać 😉
Czego jednak można się spodziewać, kiedy już będziecie osadzeni w otoczeniu? Co będzie się działo, gdy minie pierwszy wspólny czas na pełnej adrenalinie? Rozsiądźcie się wygodnie, to Wam opowiem.

Pod czujnym okiem
Z kwestii formalnych, dzieci pozostają z Wami przez pierwsze miesiące w oparciu o sądowe postanowienie o powierzeniu pieczy. Zaczyna się więc czas oczekiwania na rozprawę adopcyjną. U nas tak wiele się działo, że szczerze przyznaję – czas nie dłużył mi się zbytnio i nie towarzyszyły mi obsesyjne myśli, o tym kolejnym ważnym dniu.
Zajmowała nas przede wszystkim codzienność, jak i układanie naszego życia na nowo – ustalenie  kwestii organizacyjnych, związanych z pojawieniem się dzieci, wdrożenie planu dnia dla chłopców i wygospodarowanie przestrzeni dla siebie. Tej mentalnej przestrzeni oczywiście.
Przygotowywaliśmy się również do wizyt ze strony ośrodka adopcyjnego oraz kuratora sądowego. Przez pierwsze miesiące czułam, że ktoś nad nami czuwa. Instytucje, specjaliści z ośrodka – sprawdzali nas, wizytowali, weryfikowali. Można pomyśleć, że to dyskomfortowe – częściowo pewnie tak. Jednak wtedy, czułam nie tylko ich oddech na plecach, ale też wsparcie. Dopóki byli, dopóty wiedziałam, że względnie panujemy nad sytuacją. Pamiętam, że kiedy nad naszą czwórką zebrały się czarne chmury problemów, pomogła nam rozmowa z psychologiem z ośrodka adopcyjnego. Mieliśmy przyjemność uczestniczyć w warsztatach dla kandydatów na rodziców adopcyjnych, prowadzonych przez świetnych specjalistów. Dzięki temu, wiedzieliśmy do kogo się zwrócić w pierwszej linii. Po rozmowie, zyskaliśmy spokój w niespokojnych czasach. To niezwykle ważne, żeby usłyszeć w takich chwilach od psychologa czy pedagoga, że postępujemy prawidłowo i powinniśmy iść wyznaczonym torem. Trochę jak dobrze zdany egzamin na studiach – cieszy niesamowicie. Nawet jeśli wiecie, że uczyliście się dniami i nocami, dopiero komunikat w postaci oceny, zapewni Was, że daliście radę. Mnie ta ocena uspokajała, dobrze się czułam w tych formalnych ramach.
Kiedy nadchodzi dzień rozprawy adopcyjnej, pojawiają się wielkie emocje i wzruszenie. Dzieci otrzymują Wasze nazwisko i stają się pełnoprawnymi członkami rodziny. Na zawsze. Na dobre i na złe.
Kończy się również czas obserwacji, sprawdzania i kontrolowania przez placówki. Wtedy zaczyna się czuć, że dalej radzimy sobie już sami. Naszą i tylko naszą rolą będzie nauczenie się dostrzegania niepokojących sygnałów, ale również świętowanie małych sukcesów. Rodzicielska czujność, jak i samonagradzanie będzie już teraz po naszej stronie.

Piłka po Waszej stronie
Piłka zostaje przerzucona na Waszą stronę właśnie w momencie, kiedy sytuacja domowa jest względnie unormowana, ale zaczyna się czas zwątpienia we własne siły. To bardzo ważne, żeby mieć oparcie w partnerze. Jeśli będziecie rozmawiać ze sobą otwarcie i dzielić się spostrzeżeniami, ale też lękami – będzie Wam łatwiej wypracować sensowne rozwiązania. Czasem nawet wypowiedzenie pewnych obaw czy odczuć na głos, uświadamia nam, czy problem jest faktycznie spory, czy też może trochę wyolbrzymiamy sprawę. Przecież na pewno znajdziemy wyjście z sytuacji. Starajcie się jednak nie zrzucać wszystkiego na własne barki. Jeśli jakiś temat Was męczy, albo odczuwacie niepokój w związku ze zdrowiem fizycznym lub emocjonalnym dzieci – konsultujcie się ze specjalistami. Przykładowo,  w chwilach nieustannych histerii syna, najbardziej sprawdzało się u nas ignorowanie. Nie dawanie zainteresowania w czasie najsilniejszych burz pełnych agresji – No ale jak to? Jak tak można? No ja bym nie umiała patrzeć na to, jak moje dziecko płacze! – mówili. Otóż można. I niestety trzeba, jeśli nic innego nie działa. Brak publiczności dla najbardziej skrajnych zachowań sprawił, że zaczęły się one łagodzić i częściowo wycofywać. Mieliśmy tonę wątpliwości, czy dobrze postępujemy. Reakcje bliskich nie ułatwiały sytuacji. Skonsultowaliśmy się z psychologiem, któremu ufaliśmy – ceniliśmy jego wiedzę i doświadczenie. Od tego momentu, już wiedzieliśmy, że obraliśmy właściwy kierunek. Trudności, z którymi my się zderzyliśmy, uświadomiły nam, że dzieci po przejściach nie można zagłaskać. Trzeba nieustannie tulić, całować, być przy nich, poświęcać im uwagę i wspierać. Ale również stawiać granice. W naszym przypadku stawianie granic musiało być bardzo wyraźne. Z perspektywy czasu już wiemy – psycholodzy, pedagodzy, rehabilitanci, logopedzi czy lekarze powtarzają jak mantrę – kochajcie ich mocno i wychowujcie w sposób zdecydowany, poprzez wyznaczanie zasad i reguł. Dzieci, które doświadczyły trudnego startu, prawdopodobnie będą Was nieustannie testować. Bądźcie konsekwentni i stanowczy w postanowieniach. Poczucie bezpieczeństwa daje nie tyle zagłaskanie, ale przekonanie, że rodzic wypełnia zobowiązania i słowa, które wypowiada.

Przegląd pogwarancyjny
Pierwsze pół roku, to zwykle czas na okrzepnięcie w nowej rzeczywistości. Później zaczynają się kolejne wyzwania z kategorii – zdrowie dzieci. To dobry moment, na zrobienie przeglądu medycznego – nazwaliśmy go pogwarancyjnym 😉 Oczywiście, jeśli będzie dało się wcześniej, to świetnie. Naszym priorytetem było jednak zapewnienie chłopcom poczucia bezpieczeństwa i względnego spokoju, aby badania i wizyty u lekarzy odbyły się w  stabilnej atmosferze. Wcześniej nawet kontakt z pediatrą, który pojawił się u nas w domu, był koszmarem. Lęk chłopców i niestabilność ich zachowań sprawiały, że odłożyliśmy przegląd w czasie.
Jeśli Waszym udziałem staną się problemy emocjonalne dziecka, to również dobry moment na konsultację z psychologiem – będziecie mieli już swoje rozpoznanie tematu, poznacie katalog zachowań, ale przede wszystkim zaobserwujecie czy się one wyciszają, wygaszają oraz czy zaczynacie dostrzegać poprawę.
Pamiętajmy o tym, że nie posiadamy wiedzy o przeróżnych faktach medycznych z życia dzieci i ich rodziców biologicznych. Nie chodzi o fanatyczne bieganie do lekarzy i szukanie z lupą odstępstw od normy. Istotne jest jednak to, żeby strategiczne sprawy zweryfikować.

Po adopcji też jest życie 😉 Pełne dziecięcej radości, gwaru, wspólnych przygód, kolejnych etapów rozwoju dzieci, które wyzwalają w rodzicach niczym nieograniczone szczęście. Pojawia się piękna codzienność, z dziecięcą beztroską i szczerymi emocjami. To również czas pierwszych diagnoz i budowanie Waszego świata w oparciu o nie.
Gdyby w życiu cały czas było idealnie, nie docenialibyśmy tego, prawda? W prawdziwym życiu, jest o wiele ciekawiej! Sami o tym z pewnością wiecie.

 

Poprzedni wpis Następny wpis

Zobacz także

3 komentarze

  • Odpowiedź Joanna 23 lipca 2018 · 3:16 pm

    Witam, czy moglabym podpytac w jakim osrodku sie szkoliliscie? Jestem z mezem na etapie wyboru osrodka, a Twoja opinia o swietnych fachowcach troche przekonuje 😉

    • Odpowiedź M. 23 lipca 2018 · 5:01 pm

      Wybacz, ale chcielibyśmy pozostać choć ciut anonimowi, jeśli chodzi o szczegóły tego typu. Jestem przekonana, że znajdziecie idealny ośrodek dla siebie – trzymam mocno kciuki! 🙂

  • Odpowiedź Joanna 23 lipca 2018 · 10:18 pm

    Okej rozumiem. Jeśli chciałabyś napisac na maila mojego (krokiet5554@o2.pl) to będzie nam bardzo milo.
    Dzięki za odpowiedz 😉

  • Skomentuj M. Anuluj